Zaziębienie pognałam, ale wyczerpania nie dałam rady. A fuj!
Czy to kwestia pogody i faktu, że znowu mimo nakładania ciepłych ciuchów marznę
jak potępieniec, czy może spraw bardziej osobistej natury, licho wie. Koniec
końców przywlekłam się nieco na siłę do kompa, by zakończyć relację z
chłopskiego spotkania, bo w poprzednim odcinku, dobrnęłam zaledwie do półmetka.
Ochłonęłam z grubsza po jednodniowym romansie z Mrocznym
Księciem (no przecież jest już zajęty, więc mierzmy siły na zamiary ;-) i
przywracam do łask, wszystkich standardowych panów – drobnych, ale wcale nie
mniej męskich.
Ślimaka pokonał ostatecznie ten dzielny osiłek, któremu nie
straszne ani kombinerki, ani zabójczo ostra papryczka.
Inni panowie przyglądali się w milczeniu eksmisji twardego
mięczka, ale byli też tacy, którzy w ogóle nie zauważyli incydentu, bo na
horyzoncie ujrzeli... swoją miłość.
- Ojej, chyba Amor mnie postrzelił!...
- Jakiś ty piękny… Mówisz, że tyle lat mieszkamy pod jednym
dachem? Ale w innych pokojach! To się nie pisze w rejestr... Ustawili mnie w
witrynie obok Kajol! Proszę, oto brokatowy kot dla ciebie, w sam raz pod kolor
twoich oczu, o najdroższy!
(Polecam genialny film: "Chicken Tikka Masala" - u nas przetłumaczony jako: "Przepis na miłość"; reż. Harmage Singh Kaliari - o tym, jak pan kocha pana, ale każą mu poślubić panią...)
(Polecam genialny film: "Chicken Tikka Masala" - u nas przetłumaczony jako: "Przepis na miłość"; reż. Harmage Singh Kaliari - o tym, jak pan kocha pana, ale każą mu poślubić panią...)
Wybrańcem Kena wyprodukowanego tylko na rynek indyjski
(kiedyś poświęcę posta lalkom Mattela dla Indii i Filipin), stał się Brandon z
młodzieżowej telenoweli „Beverly Hills 90210” . (Mattel 1991r.) Nie cierpiałam tego
pretensjonalnego serialu, bo za groma nie mogłam w postkomunistycznej
rzeczywistości utożsamić się z nierealnym dla Polaka blichtrem. Denerwowali
mnie też dorośli aktorzy udający nastolatków. Ale czy mi się to podoba, czy nie
– serial zyskał miliony fanów na całym świecie. Ja – cóż… Wolałam „Cudowne
lata”. Ale może także dlatego, że bohaterowie byli młodsi ;-).
Niemniej lalki, zwłaszcza te męskie, przypominają do
złudzenia oryginalnych aktorów: Jasona Priestley’a i Luke’a Perry’ego.
A skoro już jesteśmy przy Mattelu, to trochę historii.
Pierwszy Allan (1964 – 66) i wskrzeszony Alan (1991r.) z serii „Wedding Day
Midge”.
Można było kupić go zarówno w oddzielnym pudełku, jak i w zbiorczym, zawierającym 6 lalek. Każdy z nich, miał na sobie biały garnitur.
Chciałam zwrócić uwagę na jeden istotny fakt: Mattel jak ognia, pomijając edycje Kena na inne rynki, unikał zestawienia ciemne włosy + brązowe oczy. Taki „look” upiekł się tylko Alanom. Z tego, co kojarzę, Ryan ma jakieś w miarę ciemne oczy, ale też chyba nie brązowe…
Można było kupić go zarówno w oddzielnym pudełku, jak i w zbiorczym, zawierającym 6 lalek. Każdy z nich, miał na sobie biały garnitur.
Chciałam zwrócić uwagę na jeden istotny fakt: Mattel jak ognia, pomijając edycje Kena na inne rynki, unikał zestawienia ciemne włosy + brązowe oczy. Taki „look” upiekł się tylko Alanom. Z tego, co kojarzę, Ryan ma jakieś w miarę ciemne oczy, ale też chyba nie brązowe…
Ken Shave’n Style (Mattel 1999r.) kontra Paul Popstar (Hasbro 1995r.)
Justin
Timberlake, Zurineczki (Living Toyz)
i moi JLS.
To już nie ma epoka i nie ten muzyczny klimat – ale lalki bardzo podobne do oryginałów. U Justina zachwyciły mnie mega realistyczne dłonie. Niestety, nie miałam przy sobie macro.
i moi JLS.
To już nie ma epoka i nie ten muzyczny klimat – ale lalki bardzo podobne do oryginałów. U Justina zachwyciły mnie mega realistyczne dłonie. Niestety, nie miałam przy sobie macro.
Perfekcyjnie wykonany żołnierz Lanard Toys, którego kupiłam
w latach ’90. na targowisku w drodze do liceum. Gdzieś mam jego namiary
(tekturka), kiedyś poświęcę mu wpis, tym bardziej, że mam tego gościa jeszcze w
wersji całkowicie AA.
Jak pisałam poprzednio, kwiaciarnia „Secesja” mogłaby wyłonić
się z historii Jaoan Aiken. W labiryncie zaplecza, odkryłam taki oto pokoik. Po prostu przytulne mieszkanko, pełne książek i lalek! No, coś magicznego! (całkiem, jak w moim dawnym domu...)
Z innego zakamarka zaczęły napływać też kartony z … paniami.
Nie zawsze odzianymi (sorry!) - no, ale to bazarowe nabytki. Jeju, tylko zazdrościć takich
plonów! Nie wiedziałam co dotykać, ujrzałam przy okazji też wiele pozycji, które
mam i ja.
Nie zauważyłam, że się ciemno zrobiło, a to przecież sobota, więc autobusy kursują znacznie krócej jak przystało na europejską stolicę. Ratunku!! Pierwszy zawiózł mnie sprawnie na Pl. Wilsona, gdzie w lodowatym powietrzu pół godziny oczekiwałam z duszą na ramieniu na drugi (bo się bestia spóźnił). Groteskę dopiero okoliczności nakręciły. Kierowca debiutant… zgubił drogę i zabłądził gdzieś na Marymoncie. Na szczęście poprowadzili go pasażerowie. W ten sposób, w ostatniej chwili zdążyłam na … ostatni autobus, ten docelowy. Drogę umilał mi pijacki kwartet wymachujący butelkami na środku pojazdu i bluzgający bez znaków przestankowych, więc marzyłam o chwilowej głuchocie, bo nawet na pasjonującej powieści Agathy Christie nie byłam w stanie się skupić choćby elementarnie. Panowie pociągając z flaszek chwalili się także swoimi „osiągnięciami” – kto, gdzie, ile i za co siedział.
Nie zauważyłam, że się ciemno zrobiło, a to przecież sobota, więc autobusy kursują znacznie krócej jak przystało na europejską stolicę. Ratunku!! Pierwszy zawiózł mnie sprawnie na Pl. Wilsona, gdzie w lodowatym powietrzu pół godziny oczekiwałam z duszą na ramieniu na drugi (bo się bestia spóźnił). Groteskę dopiero okoliczności nakręciły. Kierowca debiutant… zgubił drogę i zabłądził gdzieś na Marymoncie. Na szczęście poprowadzili go pasażerowie. W ten sposób, w ostatniej chwili zdążyłam na … ostatni autobus, ten docelowy. Drogę umilał mi pijacki kwartet wymachujący butelkami na środku pojazdu i bluzgający bez znaków przestankowych, więc marzyłam o chwilowej głuchocie, bo nawet na pasjonującej powieści Agathy Christie nie byłam w stanie się skupić choćby elementarnie. Panowie pociągając z flaszek chwalili się także swoimi „osiągnięciami” – kto, gdzie, ile i za co siedział.
A tak miło było wśród lalek! ;-)
Po powrocie do domu, ujrzałam taką scenkę w witrynie:
Widać i lalki, bawiły się wyśmienicie, gdy mnie nie było... ;-)
ciemne przepastne oczęta, lśniące mrokiem włosy
OdpowiedzUsuńspeuntowane śniadą karnacją - czegóż chcieć więcej,
nie dziwota, że chłoptyś z BH zachłystnął się urodą
hinduskiego amanta, choć akurat Ten jakby ciut zbladł
na widok - nomen omen - Lalusia z BH :)))
jakby co - zaklepuję kawałek kaczki, któa ponoć Ci się
jeszcze ostała w zakamarkach szmatek i pasmanterii
wszelakiej - a ceglana ściana u Zurineczki winna inną
razą zostać honorowo a porządnie obfotografowana, nie?
No, właśnie szukam tej kaczki, ale musiałam ją z podręcznych (w ażurowym stojaku), wrzucić do kartonu, albo do skrzyni - jako tkaninę, która miała już swoje 5 minut...
UsuńNie wywaliłam na pewno, bo nie mam takich zwyczajów ;-)
Ściana tak. Do powtórki koniecznie! Jakieś sceny a la kazamaty. I blask świec. Wow!
No moja Awea pogrążyła się w otchłani rozpaczy, jej ukochany okazał się gejem :( jak teraz żyć, no jak serce krwawi. Podróż miałaś rzeczywiście z przygodami :) ale na szczęście dotarłaś, a scena zastana w witrynce..... bez komentarza. Ścianą służę w każdej chwili :)
OdpowiedzUsuńŻycie jest pełne niespodzianek. Sama już nie wiem, czy to we mnie zakochiwały się bardziej nieodpowiednie osoby, czy też ja może trafiałam strzałą tak, że gorzej się nie dało ;-) Dobrze, że serce mam twarde i zawsze szybko wracałam do normy. Czego Aweii życzę!
UsuńNawet sobie nie zdawałam sprawy, że takie lalki są. Coś niesamowitego:)
OdpowiedzUsuńTe i dużo więcej! Plastikowo - gumowe chłopy mają potencjał czasem pojemniejszy od tych z krwi i kości! :-D.
UsuńMuszę nadrobić braki na blogu w tej tematyce.
Ależ wspaniałe miejsce! Po prostu magiczne :) Współczuję tego powrotu do domu, nie znoszę wracać sama wieczorem komunikacją miejską. już miałam kilka nieprzyjemnych historii :(
OdpowiedzUsuńMiejsce superanckie!
UsuńA przygody z komunikacją to mój chleb powszedni. Na dobrą sprawę, mogłabym poświęcić im oddzielnego bloga ;-)
Autobusy to jednocześnie super pole obserwacyjne dla socjologa. Naród w ostatniej dekadzie strasznie podupadł, co widać jaskrawo właśnie w takim kontekście.
Nic, tylko jeździć w obstawie komandosów...
Tylu przystojniaków w jednym miejscu, to szczyt moich lalkowych marzeń. Panów z BH90210 chętnie bym widziała w swoim zbiorze - podobieństwo uderzające (w przeciwieństwie do Justina T., który wygląda jak emerytka!).
OdpowiedzUsuńEMERYTKA! ;-D. Rety - padnę!!! ;-)))
Usuńmoją uwagę najbardziej przykuło pudło lalek xD <3
OdpowiedzUsuńa tych pudeł było kilka!!! aż mnie oczy rozbolały od gapienia się nań ;P
UsuńPudło całkiem jakby wypadło z wora Świętego Mikołaja...
UsuńJason i Luke to jakby skóra zdarta z oryginałów! Niesamowite podobieństwo! Kwiaciarnia bardzo interesująca. Szkoda, że nie mogę sama poczuć tego klimatu...Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka :-)
OdpowiedzUsuńAleż możesz, serdecznie zapraszam :)
UsuńTo kolejny dowód, że Mattel jak chce, może stworzyć cuda!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :-).